sobota, 29 grudnia 2012

Tankowania część kolejna

Tym razem przeszłam do czynów. Po drodze fatalny okres- powalające zmęczenie, pustka w głowie, poczucie beznadziejności... Do tego przepracowanie- naprawdę trudno byłoby o nieprzepracowanie nawet dla zdrowej osoby. Teraz "tylko" wyprostować sprawy sądowe. Plus praca zawodowa, ale już mniej terminowa...

Wczoraj podjęłam próbę przepłukania portu- z założeniem igły do wlewów. I to był błąd. Nie wiem, czy faktycznie port był zamknięty skrzepliną, tj. niedrożny, czy może jednak nie wkłuwałam się do komory portu - faktem jest, że nie było refluksu, no i nie dało się nic wtłoczyć. Poddałam się po kilku próbach. Zarejestrowałam się nawet do poradni portów, aby lekarz ocenił, co dalej- czy usunięcie, czy próby udrożnienia. Załamałam się zupełnie, ogarnęła mnie czarna rozpacz, bo to by oznaczało, że dalsze leczenie stanie pod znakiem zapytania, a postęp choroby stanie się faktem...

Wieczorem jednak ponowiłam próbę- tym razem jednorazową igłą- taką do przepłukań. Nie wiem, czy zmiana miejsca i kątu nakłucia, czy może igła inna, albo rozpuszczenie heparyną podczas poprzednich prób ewentualnych skrzepów- ważne, że coś pomogło! Był refluks, podałam trochę soli z heparyną! I z nadzieją czekałam na poranek, abym mogła wkłuć się igłą, na już zagojone miejsce.

No i tak od dzisiaj, od rana, tankuję :) Doxy 100 mg 2 x dziennie, w 250 ml soli. Na razie chcę zużyć flakony po 250 ml, a setki pozostawiam na później :) Chcę jak najszybciej zwolnić nieco miejsca, gdzie teraz zalegają butle. Skutek taki, że kroplówka kapie ponad pół godziny :/  Leci raczej powoli, chociaż otwarta na full- pewnie dlatego, że nie wisi zbyt wysoko- nie mam stojaka. Jeśli będzie jakaś pozytywna reakcja na leczenie, to będę pewnie musiała go kupić; daję sobie jakiś miesiąc.

Od jutra dodatkowo ładuję Coaparin w brzuch.

Plus do tego całe pozostałe towarzystwo tabletkowo- drażowo- kapsułkowe :/

Witamina B12 też poszła w ruch- mam zapasu na kilka miesięcy; kolejna dawka pewnie w Sylwestra :)

Tuż po Nowym Roku idę po receptę na Wellbutrin- na razie odstawiam Seronil, idzie mi całkiem nieźle; jestem już na 5 mg.

Kolejna nadzieja.
Boję się kolejnego rozczarowania.
A jednocześnie tak bardzo chcę poprawy- choćby napisania zaległych pism...

Pewnie powinnam za kilka dni wysłać krew do Poznania i do Zabrza. Ale nie mam na to siły- sama myśl o tym mnie boli.

No i ośrodek z funkcjonalnym rezonansem- muszę mieć czarno na białym, które części mózgu u mnie nie pracują; dla sądu. Jeszcze sprawa odszkodowania za błędy lekarskie- nie wiem, kiedy (i czy w ogóle) będę miała na to siły...

wtorek, 11 grudnia 2012

Zawieszenia cd.

Byłam kilkakrotnie po Medikinet, ale bez rezultatu. Ciągłe zwodzenie, obiecywanie, wynajdywanie przeszkód. Postawiłam sprawę na ostrzy noża i powiedziałam o tym, co sądzę, jak się z tym czuję. Dostałam nr tel. na oddział i miałam przedzwonić z pytaniem, czy lekarka z jego oddziału czasami nie wypisze mi tego leku- bo ma różowe recepty. Tyle, że w tzw. międzyczasie padłam z beznadziejności. Te kilka tygodni wahań, od nadziei po rozpacz i rozczarowanie, wykończyło mnie i ostatecznie odebrało siły na podejmowanie jakichkolwiek innych prób. Nie mam siły, nie chcę ponownie się rozczarować. Bo pomysł lekarza był utopią, nierealnym czymś zupełnie od początku.

Dzisiaj idę po kolejne recepty na doxy, heparynę i pozostałe dodatki i od czwartku wracam do dawania sobie w żyłę, bo nie ma na co czekać- za chwilę może się okazać, że już nie jestem w stanie sama poradzić sobie nie tylko z podawaniem, ale w ogóle z decydowaniem, co dalej.

Przy okazji zechcę receptę na B12- co prawda wynik jest nieznacznie ponad 400, ale to zbyt mało, bo wg Japończyków już poniżej 400 dochodzi do trwałych uszkodzeń, neurodegeneracji w mózgu, a zaczynają się dziać tam nieciekawe rzeczy już od 600.

Tylko, czy port jest czynny.... Tego się bardzo obawiam.