niedziela, 25 sierpnia 2013

Po urlopie

W tym roku urlop był zupełnie nieudany- nie dość, że niezbyt udany hotel i "przypadki zdrowotne" syna, to wisiały nade mną niezałatwione sprawy sprzed urlopu- te na cito, te kilkanaście stron i kilka więcej (pisma sądowe). Plus zawiadomienia. Co prawda jeszcze zostały mi całe dwa tygodnie wolnego, ale nie mam już żadnych widoków czy nadziei na to, że zrobię coś więcej. Wracam do pracy, zostawiam ogony sądowe, ministerialne, pracowe, no i dojdą nowe...

Na razie łykam 2000 mg witaminy B12 w innej formie, zapominam niestety, o kwasie foliowym i o 5 HTP. Powinnam tez zrobić wreszcie badanie w kierunku mutacji. Do innego leczenia na razie nie wracam, chociaż powinnam odwiedzić psychiatrę. We wtorek mam kontrolną wizytę w Warszawie w poradni zaburzeń pamięci. Niczego po niej się nie spodziewam- ot, aby był ślad w papierach, bo kto wie, do czego w przyszłości może mi się to przydać...

Na wyjeździe przeczytałam dwie książki, trzeciej nie dałam rady (niedobrana). Wreszcie coś innego od tego, co mam przez okrągły rok. Raz w roku 2 książki do poczytania...