sobota, 30 czerwca 2012

3/4 na 7

No cóż, spadek mojej wydolności nadal postępuje i myślę, że rok temu aż tak źle ze mną nie było. Nie jestem w stanie podjąć żadnego wysiłku intelektualnego, który miałby polegać na przyswojeniu nowej wiedzy, a później na jej konsolidowaniu i korzystaniu z niej, a z innymi sprawami też nie jest lepiej- zaległe maile, sprawozdania, pisma...

Spędziłam dzisiaj kilka godzin w necie na szukaniu miejsca, gdzie mogłabym uzyskać pomoc- chodzi mi głównie o poradę prawną, jak się bronić przed sądem, przy kolejnych sprawach; toczą się równolegle dwie, trzecia chyba zaczęła się bez mojej obecności, a ja nie jestem w stanie nawet podjechać i sprawdzić akt tej sprawy. Walczyłam o prawidłową diagnozę u siebie przez kilka lat, przy pogarszającym się stale zdrowiu walczyłam o zdrowie syna- sama; później zachowania pana męża, podjęcie decyzji o rozwodzie, odkrycie jego zdrady... Teraz walczę o alimenty na syna, o prawdę w sądzie, z sądem- z jego uzasadnieniami braku podwyżki, bo przecież ja samowolnie zdecydowałam o własnym leczeniu... Nie daję już rady, miewam coraz częściej głupie myśli- i boję się ich coraz bardziej. Mogę walczyć, ale nie z własną bezsilnością.

Przy okazji poszukiwań natrafiłam na stronę i w mojej ocenie jestem między 3 a 4 stadium:

http://www.alz.org/alzheimers_disease_stages_of_alzheimers.asp

Że to niemożliwe, bo za młoda jestem? Nie, nie jestem za młoda. Niestety, pokutujący w społeczeństwie, a tym samym i wśród medyków mit o tym, że chorują tylko starsi, skutecznie utrudnia mi, a wręcz uniemożliwia mi życie. Znalazłam ciekawą broszurę:
http://www.alz.org/national/documents/brochure_youngeronset.pdf

Myślę, że najlepsze lata mam już dawno za sobą. Aktualnie, 1/4 mojego życia to życie z narastającymi zaburzeniami pamięci. A mam dopiero 41 lat. I syna do wychowania, do wprowadzenia w samodzielność.

Szukałam też ośrodków pobytu- chciałam się zorientować w kosztach pobytu. Jest źle, kiepsko, wręcz tragicznie. To koszt ponad 3500 zł miesięcznie w prywatnej placówce. Muszę walczyć o siebie, bo nie chcę, aby syn dorastał z chorującą matką. Mam jednak coraz mniej sił na to i coraz więcej wątpliwości, co robić...

Doszłam do plastrów średnich- zmieniam codziennie. Poprawy nie widać żadnej; efekt pożądany, choć uboczny- jakby większa przemiana materii. Może zdążę jeszcze przed utratą kontaktu z rzeczywistością dojść do stanu względnie optymalnej masy ciała. A tak niewiele mi brakuje- jakieś 6-7 kg.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz