sobota, 16 czerwca 2012

Zmiany

Po pierwsze, to jakbym wróciła do stanu sprzed ok. 2 miesięcy. Czyli nadal jest źle, ale nie tak beznadziejnie, jak od kwietnia.
Po drugie- na razie nie daję sobie nic w żyłę.

Co "poprawiło" moje samopoczucie? Eh, gdybym to ja wiedziała... Podejrzewam seronil- że to totalne zamulenie to jednak działania niepożądane tego leku. Zeszłam więc z 40 mg, powoli, do obecnych 10 mg. Być może zmiana i dojście do 20 mg spowodowała zbliżenie się do powierzchni bagna. Powinnam się zapisać do psychiatry, ale mój stan energii życiowej...

Mniej więcej wraz z podjęciem decyzji o zmniejszeniu dawki Seronilu ponownie wróciłam do B12. I to niby kilka dni po zastrzyku jakby coś własnie "odetkało się" pod czaszką. Miałam w planach zrobienie poziomu B12, ale całkowicie wyleciało mi z głowy, że przecież biorę doustnie B copm., więc wynik wcale nie musi wyjść miarodajny... Wykończyłam własnie tabletki, więc za jakieś 2-3 tygodnie pobiorę sobie krew i oddam do labu (akurat będzie to w czasie, gdy powinnam przepłukać port).

Równocześnie musiałam chwilowo zawiesić biotraksonowanie, bo zabrakło go w mojej aptece internetowej. Później co prawda, już się pojawił i nawet wykupiłam i brałam przez tydzień codziennie, ale... postanowiłam na chwilę zawiesić kłucie, bo akurat pojawiło się to moje lekkie odbicie od dna. Poza tym nie mam przekonania do biotraksonu- przecież miałam jeszcze inne potwory wykryte, a te sobie z cefalosporyn kpią... W lodówce czeka doxy- na jesień, jak już słońce nie będzie przypiekać.

Od ponad tygodnia noszę też plastry Niquitin, najmniejsza dawka (7mg)- to w związku z doniesieniami, że zapobiega AD i łagodzi jej przebieg... Na razie przyklejam nowe co dwa dni; za kilka dni przejdę na codzienną zmianę, a później dawkę będę znowu powoli podnosić.

Powoli też biorę coraz mniej supli- kończą się, a nowych zamawiać nie będę. Myślę, że zostanę tylko przy Colostrum i Lecytynie, a do tego standardowo- magnez z B6 i żelazo (bo z tego musiałam zrezygnować podczas antybiotykoterapii);  czeka na swoją kolej jakiś preparat poprawiający pamięć- może włączę go za kilka dni. No i na razie codziennie multiwitaminę, bo z ostatnich badań wynika, że hemoglobinę mam na granicy. O dziwo, mimo bardzo rzadkiego stosowania Biostyminy czy Reishi z acerolą, morfologia jest OK- za wyjątkiem limfocytów, których jest jak zwykle mniej, niż norma przewiduje. Jeśli nastąpi pogorszenie, to wracam do Biotraksonu- i po kilku dniach stosowania pobiorę krew na obecność KKI- dawno temu, na samym początku powrotu do leczenia, powinnam to zrobić.

Obym miała siły wyleźć z zaległości zawodowych i mailowych...

Chyba kompletnie źle ze mną, bo po rozmowie ze znajomą, która poratowała mnie B12 w pośladek, zaczynam dojrzewać do zrobienia sobie badania na jakiejś cud- maszynie, którą to ona sprowadziła i prowadzi swoją działalność. To coś a'la aparat Mora, więc szkoda mi tych 300 zł wydać na to, ale... z drugiej strony może jednak warto się chwycić każdej możliwości... W każdym razie chyba się umówię na to badanie, jeśli tylko dostanę jakieś dodatkowe pieniądze na konto. Jeśli nie wyjdą mi totalne głupoty, to będę musiała pomyśleć o tym samym dla syna...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz