piątek, 12 kwietnia 2013

Pierwsze koty za płoty

... a pierwsza tabletka poszła do kibla. Dosłownie.

Do śniadania wzięłam, zgodnie z zaleceniem lekarza, 1 tabletkę 5 mg Medikinetu. Plus nieszkodliwe typu Omega 3 czy Esselive. Śniadanie to dwa tosty z żółtym serem plus keczup- nic nadzwyczajnego czy nowego, wielokrotnie przetestowane.

Jakieś dwie- trzy godziny później potworne bóle głowy, takie migrenowe, nad lewym oczodołem, na czole. Do tego dziwne bóle brzucha i nudności... Ostatecznie nudności przeszły w wymioty i wyleciało trochę tostów... Głowa napierniczała dalej, musiałam wziąć Paracetamol w czopkach. Zaległam w łóżku, kompletnie odleciałam na jakieś 2 godziny. Wstałam w nieco lepszym stanie; później znowu wrócił potworny ból głowy- w tym samym miejscu. Ciśnienie miałam w normie, więc to nie od niego.

Za oknem deszcz, trochę wieje. Trochę czuję się nieswojo po wczorajszym przewianiu w pociągu.

Dlatego nie wiem, co od czego. Wiem na pewno, że do końca kwietnia, ze względu na ważne sprawy do załatwienia (pisma!Eh!), nici z dalszego eksperymentowania z Medikinetem. Ten ból głowy jest potworny; nie ma tego objawu jednak w ulotce, więc się marnie pocieszam, że to może z pogody? Hm..?

Niech to jasna cholera weźmie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz